Jestem z powrotem.
Pierwszy po dłuuugiej przerwie bieg postanowiłam uczcić wpisem na blogu:).
Dlaczego nie biegałam?
Pomyślcie o tych wszystkich sprawach, które zawsze skutkują stwierdzeniem "nie mam dziś czasu na trening", pomnóżcie to mniej więcej przez 50 i okaże się, że właśnie dlatego;).
Ale jak już wydam siostrę za mąż (praktyka konsultantki ślubnej otwarta;)), zostanę specjalistą od kpc po drugiej poprawce i wygram batalię z wydziałową polityką "prostudencką", wezmę się na powrót porządnie za siebie - obiecuję!
Dlaczego dzisiaj pobiegłam?
Najprościej będzie odpowiedzieć, że mnie bolało. Obudziłam się z takim bólem pleców, że jak to się mówi - "nie było bata". Mało tego - byłam już nawet nieźle przeziębiona (co oczywiście z braku aktywności wynikało i zahartowania braku, rzecz jasna) - o ironio - po całym dniu spędzonym na bieżni w ramach ubiegłotygodniowego Testu Coopera dla wszystkich.
Przeszło na szczęście, ale nie zamierzam już sama się na takie "uroki jesiennej pogody" wystawiać. Zdecydowanie wolę te uroki podziwiane w biegu, tak jak dziś - fan-ta-sty-czne powietrze w parku!
Kiedy pobiegnę następny raz?
We wtorek - i proszę mnie strofować, jeśli nie.
A jak Wam się jesiennie biega?