piątek, 27 maja 2011

Akcent na Sprite'a

Ekiden już w niedzielę, zatem dziś był ostatni dzwonek na jakikolwiek akcent biegowy przed tym podniosłym wydarzeniem. Wybór padł, a jakże, na Agrykolę. I kolejne 2 tygodnie przed półmaratonem będę znów częstszym na niej gościem.

Lekko nie było, bo dziś jakoś zapomniałam o jedzeniu i piciu przez dzień cały i o godz. 21, mimo że słońce dawno już skryte za horyzontem, czułam się jak na prywatnej pustyni. Czasem jednak człowiek musi popełniać podstawowe błędy, aby sobie przypomnieć, że nie należy ich popełniać;). Ot, taka myśl głęboka głęboką nocą mnie naszła.

W sumie przebieżek wyszło 10 x circa 150m - potrzebowałam tego, jak powietrza, i o tyle były przyjemniejsze niż zwykłe wybieganie po Polach Mokotowskich, że jednak na Agrykoli i w okolicy najbliższej nie ma aż tyle pyłków wszelakich i jest jeszcze czym o tej porze oddychać:). Tylko, że znów nie czuję, aby moja forma wspięła się na wyżyny... Mam nadzieję, że w niedzielę mnie miło zaskoczy:). W końcu w walce zespołowej najłatwiej dać z siebie wszystko.

A co ze Sprite'm;)? Sprite ugasił pragnienie po całym dniu i po treningu - niezastąpiony automat z napojami gazowanymi przed wejściem do Schroniska Młodzieżowego na Agrykoli okazał się wybawieniem. Tylko dlaczego nie mają tam Powerade'a ;>?
Potem w drodze powrotnej do domu głupio trochę się czułam truchtając z butelką Sprite'a w ręku:D. Nauczka na przyszłość. Kolejna:).

PS. Miszy dziękuję za miłe towarzystwo i wytrwałość:)

środa, 25 maja 2011

Ciężkie powietrze

Stwierdzam, że wieczorem nie ma czym oddychać - to po pierwsze. I zdecydowanie przeszkadza to w bieganiu - ba, uniemożliwia nawet jakikolwiek rozsądny trening. Nawet chusteczka w podręcznej kieszonce nie daje rady.

Po drugie - czuję spadek formy, niestety, a w niedzielę bieg Ekidenowy... Muszę jakoś spróbować się zaczarować..W sumie mogłoby pomóc jakieś przebieżkowe przetarcie, ale jakoś cały czas rano, gdy jeszcze miałabym czym oddychać, wpada szereg różnych "to-do's" i robi się już później za późno. Ale celem poprawienia szans biegowych postanowiłam jeszcze wagę swoją zmniejszyć;) - tym razem skracając włosy o jakieś 15 cm - biegnąc, czuję się teraz tak, jakbym nie miała niemal nic na głowie:) (a przecież jeszcze dużo mi na niej jednak zostało). Jednak fryzura również ma znaczenie w bieganiu.

Z wieści mniej pozytywnych jeszcze - wykrusza mi się ekipa na Półmaraton Jurajski i wygląda na to, że pojadę sama - buu... Ale ja w tym roku odpuścić nie mogę - mam go w planach już trzeci rok i zgodnie z wszelkimi prawidłami natury w tym roku muszę tam pobiec! Choćby się waliło i paliło, a dzień później był egzamin z materialnego prawa podatkowego (to akurat niestety prawda..). Wciąż mam jednak nadzieję, że warto:).
Tylko upały niemiłosierne się zapowiadają - co oznacza tylko jedno - hardcore na trasie.

Wybiera się ktoś do Rudawy:)?

środa, 18 maja 2011

Różne cele na horyzoncie

Nie przypominam sobie, aby jakikolwiek miesiąc (a nawet 1,5 miesiąca) uciekł mi kiedykolwiek szybciej niż ten ostatni okres. Moje bieganie niestety też na tym nie zyskało, a wręcz przeciwnie.

Z pozytywów:

- Wspomniane już 3 kg mniej, które mają szansę, wedle wszelkich prawideł fizyki i biomechaniki przełożyć się na urwanie jakiegoś ogonka z czasówki na 10km (pod wiadomymi warunkami wszakże:)).
Zastanawiałam się tylko skąd ten fenomen mógł się wziąć, i doszłam do wniosku, że to zapewne połączenie wsuwania przez miesiąc croissantów na śniadanie i serwowanie sobie non stop obiadów w formie zupnej - bo przecież się nie głodziłam, tak jak kiedyś, gdy chciałam się odzwyczajać od węglowodanów (cóż to za pomysły w ogóle były;)?). Fenomen o tyle fenomenalny, że od blisko 5 lat moja waga ani drgnęła.

- zebrane 2 ekipy na sztafetę maratońską EKIDEN, która już 29 maja:). Będzie Kaha śmigać dyszkę na 3 zmianie. Zapraszam niezdecydowanych do kibicowania FDNT Running Teamowi nr 1 i nr 2:).
- wysłane zgłoszenie na Półmaraton Jurajski i silna motywacja, aby ten start bardziej efektywnie wykorzystać niż marcowy w Sobótce, gdzie nieszczęsne przeziębienie mnie trzymało.

- ostatni start w ramach biegowego święta "Polska Biega" w Parku Grabiszyńskim we Wrocławiu (nawet nie spodziewałam się tam takich przyjemnych terenów;)) - 5320 m w 25'50", gdzie oczywiście zaczęłam za szybko, ale jak na start na takim "nieulubionym" dystansie i po dość długiej przerwie i tak było całkiem nieźle w mej prywatnej ocenie.

- od poniedziałku będąc na naukowym bezrobociu mam większą przestrzeń czasową do zagospodarowania w dowolny, najlepszy dla mnie sposób, co powinno sprzyjać systematyczności (wszak do półmaratonu już tylko niecały miesiąc!)

- w tzw. międzyczasie podczas weekendu majowego na Roztoczu z M. wybraliśmy się na rowerową wycieczkę - po wytyczonej ścieżce było nudno, ale zapobiegliwie zabrałam jedną i drugą mapę okolicznych lasów i zaproponowałam przeprawy na tzw. "krechy". Akurat w tej części lasu, gdzie gęsto-brązowo-warstwicowo;).
Nigdy wyczynowo na rowerze nie jeździłam, ale po tej przeprawie (udało mi się nawet bagienko "zaliczyć") doceniam jeszcze bardziej wysiłki sióstr i braci kolarek i kolarzy:).

- na koniec wisienka - Cała Polska Biega z Mapą na Polach Mokotowskich w Warszawie - fajnie było znów skupić się podczas biegu na czym innym niż oddech czy praca ramion;). Pozdrowienia dla Orientalistów:).


O negatywach nie ma co mówić;)


Nie będę miała wprawdzie sama czasu, ale zauważyłam ostatnio, że w tym roku również odbędzie się Samsung Irena Women's Run - fajnie:). Chociaż jak sobie poczytałam raz jeszcze, to myśl mnie taka naszła, czy aby na pewno dobrze bawiłabym się tam, gdzie nie ma elementu rywalizacji;).
W sumie z jednej strony taka odskocznia mogłaby być dobra, ale z drugiej...rano przy kawie robiłam sobie w ramach porannej prasówki test na płeć mózgu - wyszło pół-na-pół, z przewagą męskiego;). Może tu tkwi tajemnica, dlaczego rywalizacja wydaje mi się taka atrakcyjna:D.


PS. Jeszcze w tym miesiącu obiecany daaaawno temu test Brooksów Ravenna. Jak szaleć, to szaleć;).

wtorek, 10 maja 2011

...5 tygodni później, 4 treningi dalej i 3 kg mniej....

...zapisana na Półmaraton Jurajski 12 czerwca, od poniedziałku przyszłego na bezrobociu naukowym w wymiarze 4/5 etatu, ruszam na nowo z realizacją biegowych celów.

CDN