niedziela, 21 października 2012

POSTponed

No to odpoczęłam. Kolejny post na blogu miał w jakikolwiek sposób dotyczyć warszawskiego biegowego święta w ostatnią niedzielę września. Ale nie będzie takiego postu, bo i nie było maratonu w moim wykonaniu. Zaliczyłam totalny zjazd odporności (dużo pracy, mało snu) i złapałam jakieś paskudztwo w pracy, które położyło mnie do łóżka. Dwa dni na leczenie okazały się zbyt krótkim czasem. Półmaraton już kiedyś biegłam chora, ale ten dystans już znałam. Maraton to wciąż nowa przestrzeń, którą miałam zeksplorować i  żyłam tym wrzesień cały -  rozsądek podpowiedział, aby jednak nie serwować sobie takiego wysiłku, o którym tak naprawdę jeszcze mało wiem. Będzie następna okazja w przyszłym roku. Już się z tym pogodziłam, ale łatwo nie było :). 

Teraz po przerwie wreszcie wracam na biegowe ścieżki. Za chwilę Bieg Niepodległości - swoją drogą, niebywałe, jak szybko skończyły się zapisy! Udało Wam się zdążyć?

A jesień.. hmm... nie ma lepszej pory do biegania:).