Nieco prowokacyjnie w tytule, biorąc pod uwagę moje porażki za czasów szkolnych, jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju aktywność związaną z odwróconym o 180 stopni ułożeniem wertykalnym ciała;). Zatem od razu prostuję - na rękach biegać nie potrafię (i zapewne to się nie zmieni:)), ale w końcu w ostatnią niedzielę, na warszawskim Biegu Chomiczówki udało mi się w pełni kontrolować ruch mych górnych kończyn, wykorzystując je do utrzymywania tempa biegu, gdy już w nogach było nieco słabiej. Moje wrażenie po biegu - WOW! ;) Wyczyn o tyle warty podkreślenia, że naprawę mam słabe mięśnie ramion i okolic (wiem - trzeba pracować...), co wnioskuję również z dzisiejszego ich samo-poczucia (oj, czuję niewątpliwie:D).
Co do Chomiczówki - spodziewałam się, że będzie gorzej, bo zasadniczo rozruch dopiero od początku stycznia uskuteczniam na nowo, ale ostatecznie nie wyszło źle (to dzięki pracy rąk - jestem przekonana;)). Czas nie rzuca na kolana - 1:21:59 ze średnim tempem 5'28", przy czym - i tu znów sama z siebie dumna byłam - miałam siły na finisz, co nie zawsze się zdarzało, i to mimo ostrzejszego startu w stosunku do założeń (eh - znów chyba zbyt łatwo ulegam, gdy mnie mężczyźni pod włos biorą w tym względzie, choć to nierozsądne..;)). Ze względu na zupełnie odmienne warunki atmosferyczne i dużo łatwiejsze podłoże trudno mówić o porównaniu z rokiem ubiegłym. Wtedy jeszcze zdążyłam zamknąć się w 1,5 h (1:29:23) ale to naprawdę było dreptanie....
Koniec końców - raczej pozytywny akcent na początek sezonu, ale nie obędzie się bez poprawienia tempa na km. Nad czym oczywiście będę pracować, bo jakieś sensowne założenia na tempo HM marcowego trzeba przyjąć i to w trybie dość pilnym.
Korzystając z okazji - dziękuję współtowarzyszom niedzielnego biegu za wspólną zabawę i kompanię przy pysznej grochówce:
K. - za wspólne 3km,
M. - za godne pełnienie funkcji nadwornego "menagiera"
i D. za zdjęcia:).
PS. Tak się złożyło, że od wczoraj jestem szczęśliwą posiadaczką nowej pary butów do biegania w Centrum Biegowym Ergo w końcu nabytych (oj, tyle mierzyłam i marudziłam, że w końcu żal było nie kupić nic...;)), zatem w najbliższym czasie podzielę się wrażeniami. Już się doczekać nie mogę, bo moje stopy czują się w nich wyśmienicie.
Recenzja Brooks Ravenna coming soon.... Only at ocobiegakobiecie.blogspot.com .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz