czwartek, 30 czerwca 2011

Jak feniks z popiołów po burzy

W zasadzie to tytuł posta oddaje wszystko, co powiedzieć chciałabym;).

Dzisiejsza krótka burza jakoś szczególnie mobilizująco na mnie podziałała - a ostatnio z bieganiem nie było różowo. W ogóle czerwiec podporządkowany przygotowaniom do sesji i układaniu swojej najbliższej przyszłości zawodowej jakoś nie sprzyjał aktywności fizycznej w wymiarze bardziej niż nieznacznym. Fakt, że będąc w rodzinnych stronach na chwilę wybrałam się potruchtać dla przyjemności (tu pozdrowienia dla tych młodych mieszkańców, którzy nawet gdy biegnę z dyndającym z tyłu głowy kucykiem mówią mi "dzień dobry" - znać, że już na twarzy młodsza nie będę niestety...;)), ale jednak brak celu biegowego zdecydowanie mnie demotywuje. Co zamierzam zmienić w najbliższym czasie, ale o tym za chwilę;).

Jako już wspomniałam - dzisiejsze poburzowe powietrze spowodowało, że poczułam, że w pełni muszę je wykorzystać. Choć "w pełni" to zbyt duże słowo, jak na truchtanie po blisko miesięcznej przerwie w bieganiu w miarę systematycznym. Zatem dla przyjemności przybrałam biegowe wdzianka, zasznurowałam buciki i zabrałam nowo pozyskanego towarzysza na truchtanko:). Okazuje się bowiem, że zupełnie niezamierzenie skutkiem ubocznym zmiany telefonu 2 tygodnie temu zostałam posiadaczką aparatu wyposażonego w system adidasa micoach, który od dnia dzisiejszego testuję, a który do gustu przypadł mi już od początku:). Macie swoje wrażenia z korzystania z tego systemu?

Miało być dla przyjemności i spokojnie - no i tak było, ale zegarek pokazywał dziwnie krótkie czasy na poszczególnych okrążeniach w Skaryszaku (aż trzech dzisiaj;)) i koniec końców 4 pierwsze kilometry w tempie ok 5.25 wyszły, a 2 kolejne 5.08 - końcówkę przyspieszyłam (choć nie było z czego...), bo wyprzedzili mnie dwaj młodzieńcy, których z kolei ja na trzecim kilometrze dogoniłam i minęłam.
W głowie, jak wspomniałam, układa mi się pewien plan, związany z realizacją jednego z wymyślonych czas temu jakiś "prezentów" urodzinowych na ćwierćwiecze, które już nieuchronnie się wielkimi susami zbliża. Ale to może następnym razem tym się podzielę:) Dobrej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz