środa, 18 lipca 2012

Dlaczego dopiero dzisiaj....?

Pytanie sama sobie zadaję, bo dziś w końcu udało się zrealizować plan, o którym myślałam już dawno. Tak dawno, że po drodze zdążyłam już o nim zapomnieć razy kilka. Przypomniałam sobie na początku lipca, wraz z mocnym postanowieniem, że do wrześniowego maratonu podchodzę z należytym przygotowaniem. Przeszkodziły upały pierwszej połowy lipca (nie znoszę - mogłabym dla pogody wyprowadzić się na stałe na Północ), a że teraz pogoda wyborna, to się wreszcie udało. Wrócić biegiem z pracy do domu:). W ramach przygotowań wyciągnęłam stary plecak rowerowy, zapakowałam wszystko co potrzebne do torby i...od lunchu już nie mogłam się doczekać, kiedy wyjdę wreszcie na trening:). Google Maps wyliczyły mi dystans 15 km do przebycia - miCoach zliczył 16,5 km i raczej to on się nie pomylił, biorąc pod uwagę czas, w jakim dostałam się do domu. Mało tego - udało mi się zrealizować założenie - taktyczne - nr 2. Mianowicie, druga część dystansu przebyta szybciej niż pierwsza.

Gdzieś tam z tyłu głowy kiełkują myśli już ze startem związane "a gdyby tak się udało na tym debiucie tak po 6:00/km przebiec...", ale staram się je skutecznie (póki co) blokować - chyba lepiej najpierw sprawdzić co i jak na tych 42 km słychać, a potem (na następny start) czynić założenia. Tak przynajmniej podpowiada mi rozsądek. Co myślicie? Jak "to-to" ugryźć?

No i rzecz nie mniej ważna - taki trening w drodze do domu to niesamowita oszczędność czasu! Zazwyczaj docieram do mieszkania do 1 h od wyjścia z pracy, jeśli nie mam nic do załatwienia po drodze. A tak - dołożyłam dziś nieco ponad 30 min i byłam już po treningu! Czyli w ogólnym bilansie jestem całą godzinę do przodu:). I na pewno nie był to ostatni raz. Myślałam, że jakiekolwiek obciążenie na plecach będzie mi przeszkadzać, ale nie było tak źle, bo plecak okazał się również niezły do biegania.

...i chyba będę częściej pisać, bo tyle okołobiegowych spraw się działo/dzieje, że chyba warto:).

5 komentarzy:

  1. A w jakim tempie biegłaś ostatni półmaraton? Dodaj do niego 20 sekund i to będzie mniej więcej tempo na maraton :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam!! Zmęczenie po pracy+ 16,5km!!
    Respect!!

    OdpowiedzUsuń
  3. @Kuba - wyszło 5:20, więc w tych 6 minutach powinnam się zmieścić na początek ;) ale... tyle się nasłuchałam o tym, jak ten dystans za pierwszym razem może plany pokrzyżować, że naprawdę czuję respekt :)

    @pokonacsiebie.pl - i te 16,5 km sprawiło, że zmęczenie po pracy uciekło po drodze, zmieniając się w zdrowe zmęczenie fizyczne:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To bardzo dobry pomysł :)Świetny sposób na zostawienie służbowych spraw za sobą, bo w biegu raczej nie da się myśleć o poważnych rzeczach, a i można czas zaoszczędzić jeśli się mieszka w mieście. Lepiej biec niż stać w korkach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wracasz do domu już odstresowana po pracy, z zapasem endorfinowej energii. To musi być fajne uczucie!

    OdpowiedzUsuń