niedziela, 18 marca 2012

Zmęczenie

No i zdarzyło się, że w wyniku zwiększonej systematyczności ostatnim czasem poczułam, że jestem nieco zmęczona. A do półmaratonu w Warszawie raptem tydzień. I ten ostatni tydzień dedykuję odpoczynkowi:). Lekki trening we wtorek, ostatni trening z Wojtkiem w Centrum Biegowym Ergo w czwartek (ciekawość mnie zżera, cóż też wymyśli tym razem:)). Lekki truchcik w sobotę i....i ma być głód biegania w niedzielę rano. Wielki głód. 

A jeśli o głodzie już mowa, to ostatnich kilka razy (w tym dwa długie wybiegania, ponaddwugodzinnne) testowałam owsiankę z przepisu umieszczonego w styczniowo/lutowym BIEGANIU - sprawdza się bardzo - zarówno pod względem energetycznym (dostarcza energii na długo), jak i metabolicznym (ze swoim wolnym dość metabolizmem muszę bardzo uważać na to, kiedy jeść przed startem - dziś testowałam posiłek 30-40 min przed - żadnych problemów). Polecam!


Miniony tydzień znów był dość intensywny - nie tylko biegowo, przez co nie udało mi się zrobić wtorkowego treningu. Niemniej, poranek poprzedniej niedzieli został zagospodarowany na porządne wybieganie (nieco ponad 20 km). Z pyszną kawą w biegowej sieciówce na pl. Trzech Krzyży na zakończenie treningu:). Czwartek na treningu interwałowym w Ergo (sztafety i wprowadzenie rywalizacji po raz kolejny sprawdziły się jako fantastyczny mobilizator do maksymalnego wysiłku:)), gdzie Wojtek naprawdę dał nam niezły wycisk. Nie wiem czy przyczynił się do tego fakt, że ogólnie mega zarobiona byłam cały tydzień i z ledwością wyrabiałam się ze spaniem, ale prawda jest taka, że do dziś rano czułam jeszcze obolałe mięśnie... Choć wczoraj dla relaksu leciutki truchcik na Agrykoli zaliczyłam wieczorem za namową K. A dzisiaj znów wybieganie - znów Trakt Królewski i znów ponad 20 km. Tempo bardzo easy:). No i to słońce - zaczyna się najgorszy dla mnie okres, chociaż sama się czasem zastanawiam, jak można nie lubić słońca. Cociaż.... - gdy biegnie się przez miasto chodnikiem lub asfaltem, to naprawdę można nie lubić:). 

fot. ocobiegakobiecie.blogspot.com 
Czwartek w ogóle był bardzo "obfitym dniem":). Do pracy przyjechała dla mnie paczka. A w paczce prezenty od firmy adidas do testowania.

Zauroczona barwami narodowymi już zaczęłam testowanie Supernova Glide 4:). Pierwsze wrażenia już niebawem. 

fot. ocobiegakobiecie.blogspot.com
W drugiej paczuszce gadżet, który udało mi się dziś w końcu uruchomić i powoli zacząć rozgryzać;). Adidas miCoach Pacer - sprawia jednak wrażenie urządzenia, które może nie być najłatwiejszym współpracownikiem przy treningach - ale nie poddaję się:). O efektach "starcia" Kaha vs. miCoach będziecie na pewno informowani;). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz