poniedziałek, 21 marca 2011
Motywator
Hmm...po problemach z weekendowym treningiem, kiedy nie miałam ani chwili aby wyjść na dłuższe wybieganie (ostatnie..) przed półmaratonem, z racji tej, że pół soboty jeszcze mi praca skonsumowała, drugie pół różnej maści prace domowe, i kiedy usypiając dziś całą drogę powrotną do Warszawy marzyłam tylko o kawie, ciachu i łóżeczku, uciekłam się do fortelu... Na postoju kupiłam fast foodowego hot doga z przydrożnego baru.. A to wszystko po to, aby mieć motywację do spalenia tego paskudztwa;) Zadziałało:) - na krótki, bo krótki, ale wyszłam na trening po przyjeździe. W sumie całkiem nieźle działa na psychikę;) i na krótką metę może się sprawdzać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz